niedziela, 31 maja 2015

11. "About love"

 Było późne popołudnie. Moje włosy swobodnie tańczyły na wietrze, tak jak im zagrał, a ja przechadzałam się po okolicy.
 Może akurat znajdę jakieś wyjście z tej pułapki? Ale czy aby na pewno jeszcze chcę się uwolnić? Czy chcę wrócić do tego świata, w którym cały czas żyłam? Chyba powinnam jeszcze zawalczyć. W końcu walczyć trzeba zawsze do końca.
Ukradkiem zauważyłam maleńką postać szwendającą się w pobliżu.
Skąd wiedziałam, że to Harry? Może stąd, że tutaj nie było nikogo innego oprócz naszej dwójki...
 Chłopak stał przy jakimś nie dużym głazie i rzucał w niego kamyczkami.
Stanęłam niedaleko niego nie wydając z siebie nawet najcichszych dźwięków.
Najwyraźniej nie zauważył mojej obecności, gdyż nie odwrócił się, a głaz wciąż był obsypywany pojedynczymi kamieniami.
 -Powiedz mi stary, co ty robisz, że laski tak na ciebie lecą?-spytał się kawałka tego twardego wymysłu natury.
 -Lecą, bo nimi rzucasz.-spostrzegłam słusznie lekko uśmiechając się w jego stronę. Brunet gwałtownie odwrócił się w moją stronę z dezorientowaną miną.
Widziałam jaki był spięty. Chyba chciał się uśmiechnąć, ale zamiast uśmiechu wyszedł mu na twarzy nieprzyjemny grymas.
 -Długo tu byłaś?-spojrzał na mnie ze skupieniem.
 -Wystarczająco.-odparłam podchodząc bliżej do niego i do jego przyjaciela.
 -Pewnie myślisz, że mi odbiło?-zadarł pytająco brwi.
 -Troszeczkę...-wydusiłam z siebie i posłałam mu pocieszający uśmiech.
 -Tylko na niego popatrz... jest taki twardy. Żadna kobieta go nie złamie.-wyjaśnił całkiem poważnie. Na mojej twarzy od razu pojawiło się rozbawienie.
Zazdrościł mu? Jego łamią kobiety? Może ja go złamałam? Jestem silna, ale sama z siebie nie stłukłabym mu nawet ręki...
 Spojrzałam na niego spod moich długich rzęs.
 -Jeśli rzucałbyś w niego jeszcze trochę to pewnie któraś z nich by go zraniła.-rzekłam podążając tropem jego myślenia, które swoją drogą nie było normalne. Do jasnej cholery, on rozmawiał z kamieniem!
 -Mówisz moim językiem.-spostrzegł.-Nie sądziłem, że kiedykolwiek mnie zrozumiesz... Czy w ogóle będziesz chciała mnie zrozumieć. Przecież jestem dziwny! Uprowadziłem cię, zapomniałaś?
Tak nagle mi o tym przypomina? Przecież o tym wiem. Tak naprawdę cały czas go rozumiałam... w sumie to jest tak samo dziwny jak ja, i zdążyłam do tego przywyknąć.
-Jesteś wariatem. Cieszę się, że ty też to zauważyłeś.-uśmiechnęłam się zadziornie.
Lecz tak na prawdę tylko wariaci są coś warci. Czy Harry jest? Czy jest warty mojego ślęczenia tu?
W moich marzeniach to wszystko inaczej wyglądało... Moje życie było lepsze. Hmm, jakby to nazwać... byłoby po prostu inne. Myślałam, że spotkam uroczego chłopaka, który na samym wstępie zawstydzony zapyta "Hej mała, chcesz takiego pedała?" No dobra, może z tym pedałem to trochę przesadziłam, ale to nie zmienia faktu, że moje pierwsze spotkanie z ukochanym byłoby wielkim przypałem, z którego moglibyśmy śmiać się po latach.
Wyobrażałam sobie jak mój ukochany pewnego dnia uklęknie przede mną i wypowie te trzy magiczne słowa. Nie.., i wcale nie chodzi o "Zawiąż mi buta".
Która nie pragnie prawdziwej, nieskazitelnej niczym diament miłości? Odpowiedź jest prosta, jak moja krzywa ściana w pokoju! Każda chce ją spotkać. Chociaż czasem nie każda może. Tak jak ja. Nawet najpiękniejsze dziewczyny na świecie czasem nie mogą znaleźć tego jedynego. A nie trudno wyobrazić sobie taką dziewczynę, hm, wygląda mniej więcej jak ja. I dlaczego takie ślicznoty są samotne albo nie daj Boże spotykają na swojej drodze takich chłopaków jak Harry?
A właśnie Harry!
 -Chanel?-wymachiwał mi przed oczyma rękoma. Spojrzałam na niego z poirytowaniem.-Jesteś jakaś nieobecna.-stwierdził.
 -Marzyłam.-ucięłam krótko.
 -O czym?
 -O miłości.
 -Byłem tam ja?-spytał jakby to było coś normalnego.
Niby mam marzyć o nim? Jak? Że kiedyś będziemy szczęśliwi i będziemy mieli gromadkę dzieci? Może jeszcze, że będę mu codziennie gotować obiadki, gdy on wróci z pracy? A no tak! Przecież to nie możliwe bo na tym cholernym pustkowiu nie ma zakładów pracy, a na dokładkę on jest jeszcze chorobliwie bogaty!
 -Żartujesz sobie.-prychnęłam. Chłopak spojrzał na mnie z żalem. Jego mina mówiła jakbym miała skłamać i powiedzieć "Tak, jesteś moim największym, nieosiągalnym marzeniem".


 -Serio nigdy nie myślałaś o mnie jak o osobie, o której można marzyć?-spytał ciężko wzdychając.
Zastanawiałam się ile jeszcze będzie mnie męczyć tymi głupimi pytaniami, na które i tak zna odpowiedź. Leżakowaliśmy na jego łóżku już od dobrej godziny, a on wciąż nie robił nic więcej oprócz zadawania tych jakże irytujących pytań.-Wiele dziewczyn mnie pragnęło.- na jego słowa głośno się roześmiałam.
Z pewnością były to tylko nastolatki. W sumie... to ja też nią jestem. Przynajmniej tak się czuje.
 -Serio myślisz, że mogłabym marzyć o kimś kto dosypał mi czegoś do drinka, a potem uprowadził?-spojrzałam na niego. Chłopak tylko wzruszył ramionami.
 -Ale cię nie zgwałciłem.-stwierdził wciąż patrząc się na mnie jak na jakąś smakowitą babeczkę, której mama nie pozwala mu zjeść przed obiadem.
 -I pewnie tego żałujesz?-brunet uśmiechnął się zawadiacko.
 Pogładził dłonią moje lewe odsłonięte udo. Po moim ciele przeszedł dreszcz.Wbił we mnie swój głodny, pełen pożądania wzrok. Po jego przyspieszonym oddechu wiedziałam, że coś jest nie tak.
 -Na pewno tego chcesz?-spytał poważnie.
Nie! Tak! Nie! W sumie... Tak!
 Przytaknęłam tylko.
Harry uchwycił moje usta w namiętnym pocałunku. Poczułam jego ciepłe wargi z utęsknieniem wpijające się w moje.
Ulokowałam swoje dłonie na jego policzkach, zaś on wplątał swoje w moje długie włosy. Oparł się o mnie, ale czułam, że starał się aby mnie nie przygnieść.
Powoli rozpięłam jego rozporek. Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Czułam jak policzki pieką mnie od zalewających moją twarz rumieńców.
Niemal zdarł ze mnie T-shirt, który miałam na sobie i rzucił go w kąt. Nasze wargi wciąż pracowały na najwyższych obrotach.
Zdjęłam z niego dżinsy, które szczerze mówiąc wydawały mi się w tamtym momencie niepotrzebne.
Podobnie zrobiłam z jego koszulką, a on z moimi dżinsami.
 I nagle zostałam na samej bieliźnie, tak jak i Harry. Loczkowaty mruknął z przekąsem lustrując moje ciało.
Jakaś część mnie kazała przestać całować Stylesa. Oderwałam się od niego.
 -Harry, ja...-jęknęłam.
 -Co?-spytał uważnie mi się przyglądając.
 -Jeszcze nigdy tego nie robiłam.-mruknęłam uciekając od niego wzrokiem.
 -Naprawdę?-na jego twarzy malowało się zaskoczenie.
 -Nie wiedziałeś?-spytałam nie mniej zdziwiona.
 -Wiedziałem.-uśmiechnął się szyderczo.
 -Dupek.-mruknęłam, ale moja wypowiedź została stłumiona przez jego namiętny pocałunek. Znów poczułam to ciepło. Wody! Wody!
Jego męskość była już całkowicie gotowa. Czekałam tylko aż w końcu to minie. Bardzo się bałam, że będzie boleć, ale nie dałam po sobie tego poznać.
 Wszedł we mnie ściskając moje pośladki i wciąż namiętnie mnie całując. Poczułam lekki ból w mojej kobiecości, ale potem już tylko przyjemność. Stopniowo przyspieszał, a ja cicho pojękiwałam. W moim podbrzuszu budowało się uczucie, którego nigdy przedtem nie zaznałam.
 Wygięłam się w łuk i z trudem trzymałam się ramy łóżka, gdy on poruszał się we mnie.
-Haaaaary.-jęknęłam przeciągle. Oboje opadliśmy na łóżko próbując unormować oddech. Chłopak spojrzał się na mnie z czułością.
 Okryłam się dokładnie kołdrą i próbowałam uzasadnić sobie co właśnie przed chwilą się wydarzyło. W sumie nic takiego... Tylko straciłam dziewictwo z moim oprawcą. Zaraz, zaraz... OPRAWCĄ!

O matko i córko, co ja najlepszego zrobiłam?!

 Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi, głupio myśląc o tym co tu się wydarzyło. Właśnie miałam chwytać za klamkę kiedy usłyszałam głos Harrego:
 -Dlaczego odchodzisz?
 -Właśnie uświadomiłam sobie co tutaj zaszło.-mruknęłam tępo wgapiając się w drzwi.
 -Co?-spojrzałam na bruneta karcąc go wzrokiem. Wywrócił oczami po czym spojrzał na mnie poważnie.-Dobrze wiesz, że tutaj nie działo się nic wbrew twojej woli.
 -Owszem, Styles. Tutaj wszystko dzieje się wbrew mojej woli.
_______________________________________
Możliwe, że zaskoczyłam was tym co podziało się w rozdziale. No cóż, kiedyś to musiało się zdarzyć.
Co do tych scen... Nie pisałam podobnych od x czasu więc jeśli coś jest nie tak to po prostu przepraszam.
No i ten... komentujcie. 

8 komentarzy

  1. zaczyna robić się coraz ciekawiej :> Bardzo ale to bardzo podoba mi się to opowiadanie@zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlkzajebisty kiedynext? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiosa!nigdy nie czytałam tak dobrego bloga. Tylko nie rozumiem zachowania Chanel najpierw chce się pieprzyc z harrym a później dochodzi do wniosku że on jest oprawcą i xle zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział---ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział ! a co do rozdziałów to nie nie są za częśtą dla mnie mogłyby być częsciej gdyz kocham to ff !! i czekam na next dodaj szybciutko bo nie moge sie doczekac :* ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, wow, wow! Jestem mega zaskoczona co zrobiła Chanel ;o Ale z drugiej strony, skaczę z radości haha :D No i punkt dla Stylesa xD Rozdział wyszedł no po prostu fantastyczny ;3 Z niecierpliwością czekam na nexta ;* Do zobaczenia :)
    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ,kocham i kocham. Chcę już nn.Loola:D♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział niesamowity *-* nie mogę się doczekać następnego :*
    /A

    OdpowiedzUsuń