poniedziałek, 20 kwietnia 2015

5. "Don't be such a wimp, Chanel!"

Muzyka
    -Zjesz coś?-spytał się mnie po raz setny Harry, który patrzył na mnie z litością. Pokręciłam przecząco głową.
Ile razy mam mu jeszcze powtarzać, że nie jestem głodna? A może od razu wygarnę mu, że jego jedzenie nie jest jadalne i może je sobie wsadzić w rowa? Przynajmniej by się zamknął.
Kolejne dni na tym bezludziu i kolejne pomysły jak mogę się go pozbyć. Do głowy przychodziły mi różne sposoby, raz było to utopienie w kiblu, czasem dodanie śmiertelnej ilości soli do jego herbaty, a ostatnio nawet znalezienie wściekłej wiewiórki. Tyle, że tu nie było wściekłych wiewiórek... Żadne z moim genialnych pomysłów niestety nie wypalił. Tłumaczę to sobie jako chwilowy brak powodzenia albo znak na to, że muszę poczekać na swojego wybawiciela. Nialla, tak? Zdaje mi się, że właśnie tak miał na imię.
Powtórzyłam sobie w głowie jeszcze raz, że niedługo będę w swoim domu i usiadłam przy stole w kuchni.
-A ten twój przyjaciel kiedy będzie?-zapytałam siedzącego na przeciw mnie pijącego wodę chłopaka.
Po chwili dotarło do mnie, że może spytałam zbyt bezpośrednio. Może mnie przejrzeć... Aaaa tam.
-Masz na myśli Horana? Nialla Horana?-spytał obojętnie patrząc na mnie wzrokiem pijanego wędrowcy.

Chanel... Jak wygląda wzrok pijanego wędrowcy?
 

Pokiwałam głową i wbiłam w niego zaciekawione spojrzenie. Wzruszył ramionami.
-Nie wiem, może wcale... Jest nieprzewidywalny.
Zupełnie jak on... to się dobrali.
-Byłaby wielka szkoda.
-Dlaczego pytasz?-z jego ust wydobyły się słowa, które ledwo uchwyciłam w uszach.
-Tak jakoś.-odparłam spuszczając wzrok na moje gołe stopy. Och, tyle czasu nie malowałam paznokci.-Czasami czuję się samotnie. Bardzo często nie ma cię w domu, a ja nie mam co tutaj robić. Może z nim znalazłabym wspólny język.
To nie brzmiało prawdziwie.
-Postaram się to zmienić.-uśmiechnął się zawadiacko.
Nie, proszę, nie! Tylko nie to! Wszystko, ale na to się nie zgodzę!
Widziałam w jego oczach rozbawienie.
Wiedział, że właśnie tego nie chcę. Dupek. Ale przystojny dupek...

Dość, Chanel!


Leżałam właśnie na kocu na dworze, gdy jakiś sporych rozmiarów obiekt zasłonił mi słońce.
Wkurzyłam się lekko, jednak nie otwierałam oczu gdyż było na to za gorąco, a każdy ruch sprawiał iż bardzo się męczyłam.
Machnięciem ręki zakomunikowałam, że ma się odsunąć.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-wykrzyknął podekscytowany.
-Największą niespodzianką byłoby gdybyś się odsunął albo odwiózł mnie do domu.-zamiałczałam. Chłopak zaśmiał się dając mi do zrozumienia, że traktuje moje słowa jako coś śmiesznego.
Po chwili słońce znów grzało moją skórę co znaczyło, że pożądany obiekt zmienił miejsce.
Pożądany-jakoś dziwnie to zabrzmiało w tym przypadku...
Poczułam dotyk na płatku mojego ucha. Coś mokrego i lepkiego dotknęło mojej skóry. Łaskotało mnie do tego stopnia, że zachichotałam. To było dosyć przyjemne... Usłyszałam syknięcie.
Odsunęłam się jak poparzona. Otworzyłam szeroko oczy, spojrzałam na Harrego.
Na rękach trzymał ogromnego wijącego się stwora. Wąż mocno zaciskał się wokół jego rąk i nadgarstków.
Nie wiem co było gorsze, jego beztroski uśmiech czy wąż.
-Odsuń to ode mnie, bo nie ręczę za siebie.-ostrzegłam chwytając za leżącą na ziemi sporą gałąź.
-Co? Nie lubisz takich milusich zwierząt?-spytał całując gada.-No patrz jaki on uroczy, nazwiemy go Alfred.-rzekł ucieszony.
Próbował zbliżyć się do mnie ze zwierzęciem, ale od razu kiedy się ruszał odsuwałam się od niego.
-Chyba nie zamierzasz zabrać go do domu?
-A dlaczego nie?-miałam wrażenie, że suszy zęby niż się do mnie uśmiecha.-Chanel, nie bądź mięczakiem!
Nie wiem co się ze mną stało, ale uciekłam do domu. Nigdy tego nie robię, co również mnie zdziwiło. Zrobiło mi się niedobrze.
Usiadłam na łóżko i schowałam twarz w dłoniach. Z oczu poleciała mi łza. Co jest? Przecież ja rzadko płacze... Aż tak przestraszyłam się tego stwora? Nie jestem pewna.
Po chwili usłyszałam kroki stawiane na panelach w korytarzu. W drzwiach mojego pokoju stanął Harry.
-Co się stało?-usiadł koło mnie i przejechał opuszkami palców po moim policzku. Dziwne, ale był to bardzo przyjemny dotyk i poczułam się trochę lepiej.
Nie odezwałam się, ani nie odwróciłam w jego stronę aby na niego spojrzeć.
-Przestraszyłaś się Alfreda? -tylko mruknęłam coś pod nosem.-Przepraszam. Obiecuje już więcej tak nie zrobię. Dobrze?-spytał się mnie poklepując mnie po łopatce. Znów mruknęłam coś pod nosem, sama nie wiedziałam co.
Cmoknął mnie w policzek i odszedł.
Nie tego chciałam.



Usłyszałam klakson. Pobudzona zerwałam się z łóżka i wyjrzałam przez okno. Jakiś samochód stał na podjeździe.
Nikt nie mógł wiedzieć co wtedy czułam! Tak jakby trochę... wolność. Wiem, wiem, czułam ją już tutaj, gdy uciekałam, a i tak zostałam pojmana. Ale teraz to co innego! Jestem pewna, że stąd ucieknę, a Niall mi w tym pomoże choć jeszcze dobrze go nie znam. Czuje, że on jest normalny, po prostu to czuję.
Nie zamierzałam jednak biec do nich. Zrozumieliby, że coś jest nie tak. Wiem, że Harry jest nad wyraz sprytny. W końcu przez tyle czasu mnie obserwował, a ja nic nie podejrzewałam.
Odeszłam od okna i usiadłam na obrotowym fotelu, oparłam głowę na oparciu i wgapiałam się w dziurę w suficie.
Usłyszałam skrzypienie podłogi i stłumiony dźwięk kroków.
To chyba oni. Żołądek mnie ściskał jak nigdy przedtem.
Słyszałam jak wchodzą, ale wciąż patrzałam się w sufit. Ktoś za mną chrząknął.
Obróciłam się na krześle. Stanęłam przed przystojnym blondynem i... Harrym.
No cóż taki jest już mój los.
Zmierzyłam się z ich kamiennymi twarzami. Wyglądało to dosyć dziwnie, ale i tak byli cholernie przystojni. Obaj byli ubrani w krótkie spodenki i kolorowe T-shirt'y z napisami. Nadal nie odezwali się do mnie słowem, a po moim czole spłynęła kropelka potu. Tak nagle gorąco się zrobiło, no!



Niezręczną sytuację przerwał głośny śmiech blondyna. Harry widząc jego reakcję sam zaczął się śmiać. Nie rozumiałam dlaczego mnie również to bawiło. Powinnam się opamiętać, być twardą! A nie nabijać się z takich ludzi. Śmiali się się bez opamiętania, nawet nie wiem z czego... ja śmiałam się z nich, a oni ze mnie. I nagle puf! Złe zdanie o moim porywaczu wyparowało z mojego mózgu razem ze śmiechem.
Uśmiechali się kątem oka zerkając na siebie. Blondyn spojrzał na mnie, gdy już wystarczająco się opanował. Uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Cześć Chanel, jestem Niall.-chwyciłam jego dłoń i lekko ją uścisnęłam również się uśmiechając. Nie wiem czy dobrze robię, ale już lubię tego człowieka...-Cieszę się, że mogę cię zobaczyć po raz tysięczny.-roześmiał się do mnie. Miał taki przyjemny uśmiech aż miło mi się na niego spoglądało.
Harry gdzieś wyszedł, to dobrze przynajmniej nie będzie mnie rozpraszać...
-Dużo się ostatnio zmieniło w twoim życiu, co nie?-usiadł na łóżku nie daleko mnie.
-Oj dużo.-westchnęłam.
-Ale to chyba dobrze... zmiany przydają się każdemu, a tobie szczególnie, Chanel.


Paplanina Nialla o bezwarunkowej miłości już dawno mi się znudziła. Otworzyłam pierwszą szufladę mojego biurka. Jeśli ten pokój jest dokładnie taki jak mój powinny tam być moje akcesoria do manicure.
Były. Skubany! Wyjęłam kilka lakierów i odżywkę. Moje paznokcie były w opłakanym stanie. To aż nie do pomyślenia co pustynia potrafi zrobić z człowiekiem!
Wybrałam jeden z kolorów i pomalowałam nim starannie wszystkie paznokcie.
Blondyn wciąż do mnie coś mówił. Nie słuchałam go... od momentu kiedy zaczął mówić jak Harry się dla mnie starał, zaczął gadać od rzeczy. Nawijał i nawijał, ale czego się nie robi dla przyjaciela...
Zniecierpliwiona dmuchałam na paznokcie aby szybciej wyschły. Nie wiem po co to robiłam, od tego gorąca panującego tutaj i tak były już suche.



Kątem oka spojrzałam na chłopaka, który grzebał w swoim telefonie. Nic nie mówił, coś nowego.
-Co robisz?-spytałam patrząc na niego z zaciekawieniem.
-Piszę do ważnej osoby.-uśmiechnął się chytrze.
Mm, widzę, że ktoś lubi być tajemniczy... Takie numery nie przy mnie!
-Kim jest ta ważna osoba?
-Nie odpuścisz?-spojrzał na mnie z uśmiechem. Pokręciłam głową.- Meghan, moja narzeczona. Najcudowniejsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza istota jaką znam-zaśmiał się na samo wspomnienie o niej.
To znaczy, że ją kocha? To miłość istnieje? Bo ja już trochę zwątpiłam... dobra, w ogóle w nią nie wierzyłam. Nigdy.
-Może kiedyś ją poznasz. Na pewno byś ją polubiła, ona już cię lubi.-znów robił coś w telefonie.
Zastanawiałam się skąd ma tutaj zasięg... Przecież podobno jesteśmy w samym środku niczego.
-Kochasz ją?-właściwie nie wiem po co o to spytałam. Nawet mnie to nie obchodziło.

Nooo właśnie...

-Czy ją kocham?-skupił swoją uwagę na mnie. Chwilę tkwił w ciszy. Podejrzewam, że dobierał odpowiednie słowa do odpowiedzi.-Najbardziej na świecie. Jest całym moim światem.-zerknął na mnie.-Nie oddałbym jej za nic w świecie. Chociaż czasem się sprzeczamy... dosyć często.-podrapał się po głowie.-Ale i tak ją kocham i nigdy nie przestanę. To tak samo jak Harry kocha ciebie.
Wbiłam w niego wzrok. Przyzwyczaiłam się, że był śmieszkiem i nawet mnie to bawiło, ale nie w takich momentach. Tym razem nie żartował. Badał mnie wzrokiem całkiem poważnie, a jego wargi nawet nie drgnęły do uśmiechu.
-To nie jest miłość.-burknęłam.-Wiem coś o tym...
-Nie wiesz, Chanel. Nic nie wiesz...-zapewniał.
Jak mógł mi coś takiego powiedzieć? W sumie to miał rację... Co ja głupia mogłam wiedzieć, gdy nadal jestem dziewicą...
-Nie znam drugiej osoby, która tak poświęciła się dla miłości. Myślisz, że byłem zadowolony, gdy powiedział mi o swoim pojebanym pomyśle żeby cię tu przywieźć? Myślisz, że było mi łatwo? Na wszelkie sposoby próbowałem go odwieźć od tego absurdalnego pomysłu... ale to mój przyjaciel. Wiedziałem jak mu na tobie zależy.-spojrzał na mnie oczekując jakiejkolwiek reakcji.-To dobry człowiek, lepszy niż ci się wydaję. Na twoim miejscu nie uciekałbym więcej... Spróbuj to zaakceptować i po prostu go pokochać. Nie mówię tego jako jego przyjaciel tylko jako człowiek.-powiedział ciepło.-Sam na miejscu Harrego właśnie tego bym chciał. On już wiele wycierpiał. Nawet nie wiesz ile.

Może i nie wiem, ale i tak ucieknę Niall...

____________________________________
To co? Niall pomoże uciec Chanel? Będzie jej sprzymierzeńcem czy może wrogiem?
I tak sobie myślę... może dodawałabym rozdziały w jakiś konkretny dzień, na przykład w niedzielę. Co o tym myślicie? :)
Piszcie w komentarzach. 

7 komentarzy

  1. Heeeej!
    Rozdzialik niczego sobie. Lubię Nialla, ale on chyba też jest nieźle pokręcony skoro pozwolił zrobić to Harry'emu. Nie wiem dlaczego, ale ja nadal Stylesa traktuję jak jakiegoś psychola, seeeerio. Hahahah. Nie wyobrażam sobie żeby Chanel miała go pokochać XD I nie uważam żeby Horan jej pomógł. Coś w serio w to wątpię. Jasne, możesz dodawać w konkretny dzień. Możliwe, że będzie ci się lepiej pisało... Jedyny błąd jaki bardzo rzucił mi się w oczy, to w trzech zdania z rzędu powtórzenie tego samego wyrazu. A mianowicie, pozwól, że zacytuję: "Najbardziej na ŚWIECIE. Jest całym moim ŚWIATEM.-zerknął na mnie.-Nie oddałbym jej za nic w ŚWIECIE." :) A ogólem jest w porządku. No i na miejscu Chanel też przestraszyłabym się węża, bo serio to jest dla mnie mega okropne i straszne i boję się jak cholera tych potworów XD Na początku myślałam, że przyniósł jej pieska, a tu takie zaskoczenie hahah. Czekam na next i kolejną dawkę emocji! Pozdrawiam, Weronika z believe-in-the-spirit-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawiej ^^ Rozbawiła mnie ta akcja z wężem, haha ;D Nie wiem dlaczego, ale lubię charakter Harry'ego w tym opowiadaniu xD A Niall jest zbytnio pokręcony, że pozwolił mu na ten pomysł, no ale cóż ;P Co do rozdziału to ogólnie wyszedł Ci super, naprawdę ;*

    Uważam, że dodawanie rozdziału w konkretny dzień to dobry pomysł ;> Sama stosuje taką metodę na swoim blogu ;3

    Do zobaczenia i buziaki xx

    PS. Akurat ja mieszkam w Australii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chcę żeby Niall jej pomógł. wolałabym żeby ona w końcu pogodziła się ze swoim losem. trochę Harry przestraszył mnie tym wężem. sama jak bym cos takiego zobaczyła padłabym na zawał. świetny rozdział bardzo podoba mi sie jak piszesz :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugobedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego blogaKarolina <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Okej, droga Chanel najwyższy czas abyś otworzyła oczy. I co z tego, że Cie porwał, podglądał przez wiele lat, nastraszył wężem... nikt Cię nie pokocha, tak jak On.

    Niall to taki romantyk tutaj, no nie wierze. Jak cudowna musi być jego narzeczona, że ma takiego cudownego gościa?

    Rozdział poprawny, 2/10, i niedziela według mnie super pomysłem. :) x

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne! Uwielbiam to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń