Prędko pobiegłam i rzuciłam się na chłopaka. Nie widziałam go szmat czasu i nie potrafiłam nawet się zachować. Co normalne pary robią, gdy nie widzą się bardzo długo i mają pierwsze spotkanie? Pewnie rzucają się na siebie i namiętnie się całują. A my? Mówimy sobie cześć jakbyśmy wczoraj się widzieli.
Zagłębiłam się w jego umięśnionym torsie, a on otulił mnie swoimi ramionami. Ściskał mnie do tego stopnia, że momentami traciłam oddech, ale właśnie tego pragnęłam. Żeby przytulił i już nigdy nie puścił.
-Tak bardzo, bardzo cię kocham.-mruknęłam kątem oka spoglądając na jego uśmiech. Jego roześmiany wyraz twarzy... w końcu będę mogła widywać go codziennie. Poczułam, że jego T-shirt staje się mokry na wysokości mojej twarzy... i to przeze mnie. Ja płakałam? Tak, ale mogłam być pewna, że tylko ze szczęścia.
-Tęskniłem za tobą. Prawie strzeliłbym sobie kulkę w łeb, ale w ostatnim momencie przypomniałem sobie, że gdym nie zobaczył ciebie, byłoby mi jeszcze gorzej.-chłopak gładził ręką moje włosy. Im dłużej tkwiłam w jego ramionach tym bardziej chciało mi się płakać. Już nie mogłam wstrzymywać moim łez, tak długo to robiłam.-Shhh, teraz już na zawsze będziemy razem.
-Tylko we dwójkę?-spytałam patrząc w jego śliczne zielonkawe oczy. Brunet zamilkł. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale mimo to Harry wciąż się uśmiechał.
-Nie do końca.
-Niall i Meghan będą z nami mieszkać?-mój ukochany pokręcił przecząco głową. Zaczęłam się poważnie zastanawiać. Obawiałam się, że nie jestem jego jedyną. Że nie tylko mnie kocha. Nie wytrzymałabym tego.-Jest ktoś jeszcze?-zaszlochałam.
-Chodź, pokaże ci.-pociągnął mnie za rękę. Jednak ja stałam nieruchomo tępo wgapiając się w dom.
-Nie chcę.-odparłam drżącym głosem. Chłopak nie słuchając moich słów wziął mnie na ręce i skierował się w stronę budynku. Przelotnie spojrzałam na narzeczeństwo, które posłało mi tylko motywujący uśmiech.-Kochasz jeszcze kogoś?-uśmiechnął się tylko.
Gdy byliśmy już w domu Harry w końcu postawił mnie na podłogę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. To co zobaczyłam kompletnie zbiło mnie z pantałyku. Stałam sztywna i zupełnie nie wiem dlaczego, uśmiechałam się.
Przede mną stało dziecięce łóżeczko, a w nim? Tak jak można się domyślać, dziecko.
-O co w tym wszystkim chodzi? Skąd to dziecko?-przed oczami miałam jak Harry uprowadza maleństwo od jego rodziców. To był najgorszy widok. Przecież on nie mógł być aż tak okrutny. Wierzyłam, że ma chociaż krztę współczucia.
-Ukradłem je.-wzruszył ramionami.-Byłoby nieszczęśliwe, tak jak ty.
-Czyje ono jest?-kontynuowałam przesłuchanie.
-Już nasze, skarbie.-uśmiechnął się. Zmierzyłam go surowym wzrokiem.-Niczyje, z domu dziecka. Tak jak ja kiedyś.
-Jakie ma imię?
-Nie ma. W domu dziecka było to po prostu dziecko, bezimienne.-odparł poprawiając około pięciomiesięcznej dziewczynce kołderkę.-Trzeba nadać jej imię. Może Chanel?-spytał spoglądając na mnie.-To najpiękniejsze imię pod słońcem.
-A może Bianca?-zaproponowałam patrząc na uśmiechniętą twarzyczkę dziewczynki. Była prześliczna.
-Zatem niech będzie Bianca.
-Jesteś szalony.-zachichotałam przytulając się do niego.-Jesteś najbardziej nienormalnym człowiekiem na świecie. I wiesz co? Chyba za to cię kocham.
_______________________________________________
Zakończenie tak samo chore jak reszta bloga hahaha.
No to już koniec naszej przygody... Bardzo, bardzo dziękuje wszystkim, którzy czytali i komentowali na blogu. Nawet nie wiecie jak to motywowało:)
A tymczasem zapraszam na prolog CRIPPLE
Zagłębiłam się w jego umięśnionym torsie, a on otulił mnie swoimi ramionami. Ściskał mnie do tego stopnia, że momentami traciłam oddech, ale właśnie tego pragnęłam. Żeby przytulił i już nigdy nie puścił.
-Tak bardzo, bardzo cię kocham.-mruknęłam kątem oka spoglądając na jego uśmiech. Jego roześmiany wyraz twarzy... w końcu będę mogła widywać go codziennie. Poczułam, że jego T-shirt staje się mokry na wysokości mojej twarzy... i to przeze mnie. Ja płakałam? Tak, ale mogłam być pewna, że tylko ze szczęścia.
-Tęskniłem za tobą. Prawie strzeliłbym sobie kulkę w łeb, ale w ostatnim momencie przypomniałem sobie, że gdym nie zobaczył ciebie, byłoby mi jeszcze gorzej.-chłopak gładził ręką moje włosy. Im dłużej tkwiłam w jego ramionach tym bardziej chciało mi się płakać. Już nie mogłam wstrzymywać moim łez, tak długo to robiłam.-Shhh, teraz już na zawsze będziemy razem.
-Tylko we dwójkę?-spytałam patrząc w jego śliczne zielonkawe oczy. Brunet zamilkł. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale mimo to Harry wciąż się uśmiechał.
-Nie do końca.
-Niall i Meghan będą z nami mieszkać?-mój ukochany pokręcił przecząco głową. Zaczęłam się poważnie zastanawiać. Obawiałam się, że nie jestem jego jedyną. Że nie tylko mnie kocha. Nie wytrzymałabym tego.-Jest ktoś jeszcze?-zaszlochałam.
-Chodź, pokaże ci.-pociągnął mnie za rękę. Jednak ja stałam nieruchomo tępo wgapiając się w dom.
-Nie chcę.-odparłam drżącym głosem. Chłopak nie słuchając moich słów wziął mnie na ręce i skierował się w stronę budynku. Przelotnie spojrzałam na narzeczeństwo, które posłało mi tylko motywujący uśmiech.-Kochasz jeszcze kogoś?-uśmiechnął się tylko.
Gdy byliśmy już w domu Harry w końcu postawił mnie na podłogę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. To co zobaczyłam kompletnie zbiło mnie z pantałyku. Stałam sztywna i zupełnie nie wiem dlaczego, uśmiechałam się.
Przede mną stało dziecięce łóżeczko, a w nim? Tak jak można się domyślać, dziecko.
-O co w tym wszystkim chodzi? Skąd to dziecko?-przed oczami miałam jak Harry uprowadza maleństwo od jego rodziców. To był najgorszy widok. Przecież on nie mógł być aż tak okrutny. Wierzyłam, że ma chociaż krztę współczucia.
-Ukradłem je.-wzruszył ramionami.-Byłoby nieszczęśliwe, tak jak ty.
-Czyje ono jest?-kontynuowałam przesłuchanie.
-Już nasze, skarbie.-uśmiechnął się. Zmierzyłam go surowym wzrokiem.-Niczyje, z domu dziecka. Tak jak ja kiedyś.
-Jakie ma imię?
-Nie ma. W domu dziecka było to po prostu dziecko, bezimienne.-odparł poprawiając około pięciomiesięcznej dziewczynce kołderkę.-Trzeba nadać jej imię. Może Chanel?-spytał spoglądając na mnie.-To najpiękniejsze imię pod słońcem.
-A może Bianca?-zaproponowałam patrząc na uśmiechniętą twarzyczkę dziewczynki. Była prześliczna.
-Zatem niech będzie Bianca.
-Jesteś szalony.-zachichotałam przytulając się do niego.-Jesteś najbardziej nienormalnym człowiekiem na świecie. I wiesz co? Chyba za to cię kocham.
_______________________________________________
Zakończenie tak samo chore jak reszta bloga hahaha.
No to już koniec naszej przygody... Bardzo, bardzo dziękuje wszystkim, którzy czytali i komentowali na blogu. Nawet nie wiecie jak to motywowało:)
A tymczasem zapraszam na prolog CRIPPLE
Oookej... Powiem ci, że... Interesujący był ten blog :) czytałam "Uprowadzoną" i w pierwszej chwili myślałam, że po prostu ściągnęłaś pomysł, ale potem czytałam dalej i... naprawdę fajnie poprowadziłaś całą akcję. Inaczej niż w książce :)
OdpowiedzUsuńSzczerze, zaczynając epilog byłam pewna, że pokażesz happy end, a potem to dziecko... Wtf, zabrał je rodzicom?! No, teraz to ona go rzuci. Ale on porwał je z domu dziecka... Okej, znowu go lubię (znienawidziłam go na pięć sekund xD)
Podobało mi się i z czystym sumieniem mogę to odznaczyć jako przeczytane ;)
Dziękuję za miłą lekturę, pozdrawiam i zapraszam do mnie <3
Super się czytało to opowiadanie, masz talent ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i buziaki xx
Nie mam słów! *,* To jest świetne! Zaskoczyłaś mnie na prawdę XD Dziękuję za tego bloga :>
OdpowiedzUsuńNapiszę krótko, za to szczerze
OdpowiedzUsuńPłakałam jak nienormalna!!
<3
Jeeju kocham twój blog!! Zrob nexta prosze <3 jak ona jest w ciąży!
OdpowiedzUsuń+czy ty przypadkiem nie jestes fanka The Originals? Phoebe+Danielle :D